Przy Zarządzie Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Opolu  
line decor
  
line decor
 
 
 
 

 
 
Wiesław Malicki

 

Żyć mi nadal się zdarza

Żyć mi nadal się zdarza z tym szelestem liści
które tak ochoczo wiatr pozrywał we mnie
Nad horyzontem jesień już kołuje
pamięć szpony ostrzy

Lecz niełatwo zapomnieć o istnieniu swoim
skoro można się jeszcze
potknąć o nadzieję

 

W każdym z nas

W każdym z nas jest jarmark
grzechy główne i droga do nieba
śmietniki pełne szczurów
zwierzęta u wodopoju

Nie mówmy ufnym
że zabijać coraz łatwiej

Rzadko do lasu kościoła
zachodzimy posłuchać chorału
Godniej być sardynką na pikniku
i puszkę porzucić i miłość

Ktoś tu pięknie tańczy na linie
ktoś tu pestki wypluwa bezbłędnie
Czy przypadkiem flet szczurołapa
nie śpi gdzieś za kominem

Nie mówmy
że zabijać coraz łatwiej

 

Nie mów że nie wiesz

Nie mów że nie wiesz Możesz nie podołać
bez sumienia nie przejdziesz judaszowej ściany
Z tych którym odjęto słowa od istoty rzeczy
tworzono zadżumionych albo bezimiennych

Bacz by w tobie chociaż jeden liść ocalał
daruj zmarszczki zwierciadłu a myśl chroń od pajęczyn
Miej sumienie mieć je abyś się nie zbłaźnił
jako przewodnik po własnym labiryncie

 

Codzienność moja niegdyś Panna Młoda

Zabroniłem malować usta rozdawać uśmiechy
wszak dokument mówi że duszą i ciałem
ma należeć do mnie
razem z lasem rzeczy
i gwiazdą przewodnią
A tu chude mleko stawiają za drzwiami

Zaparły się mnie po trzykroć moje własne słowa
Nie ze mną teraz dzieli przysięgę i łoże
codzienność moja niegdyś Panna  Młoda

 

Bez ciebie moja miłość

Bez ciebie moja miłość żyłaby z kim się da
wypruwała z siebie żyły dla połowy szczęścia
może smak sutek byłby dla mnie mniej gorzki
skóra mniej przezroczysta

Gdy jak embrion  zwinięta
zasypiasz u mego boku
jesteś jak pomysł wiersza
jak ostatni na drzewie liść

Od progu twoich oczu
boso przed ołtarz idę

 

Słowa

                          Janinie Kościów
Mówią tu i ówdzie
że więcej z nich szkód niż pożytku
że są potrzebne próżniakom
którym tylko myśli w głowie
i nie jest nikomu obca
słów niepoczytalność

Opinie przesadne
Może lepiej zostać przy zwodzonych mostach
przy sekwencjach uczuć
nie granych w teatrach
Nawet przy popiołach
po ostach milczenia

A może rację miała moja matka
że szczególny to gatunek
drożdży

 

Nihil novum

Dopóki postrzegam słowa
nie pustoszeją mi oczodoły
pulsują skronie na obrzeżach myśli
Otwarty na oścież
nie tylko jestem

 

CHOINKA  Z  BRZUCHOWICKICH  LASÓW

Widywała popłoch w oczach
i tropy wilcze

Z bukowych ostępów nieraz krzyk dobiegał
krył się w młodniku i w zieleni konał
Tam nikt nikogo nie żegnał modlitwą
zastygłych w bezruchu
już nic zmrozić nie mogło

W drzewku tkwiła kula
jakaś pomylona
jakby wierzyła że może
kogoś uratować

Lecz komu dziś potrzebny
ten zapis

W czterdziestym czwartym
rudy był śnieg na gałązkach Wigilii
Zwierzyna nie chciała mówić
ludzkim głosem

 

W  KLONOWEJ  ALEI  ŚNIĘ  NIEZWYKŁOSĆ

Gościnna jesteś Mario Magdaleno  Jak niegdyś na Gródeckiej
Tu cisza nie szydzi ze skowytu duszy  Nikt nie odbiera miłości
do wypłowiałych prawd  Tylko nie widać stąd lwowskiego nieba

Z niejednej skóry wyrastałem  Strzępił mnie byle wiatr
Gęstniała pamięć  A ty mnie siostrzano-białostocka ciepła
jak matka za rękę trzymasz i zabraniasz czuć się tułaczem

Kiedy ból mój za mgłą schodami wspomnień zbiegam
na żywe ulice miasta moich szczenięcych światów

 

Aforyzmy

Czy tego, który umywa ręce od wszystkiego możemy nazwać człowiekiem
o  czystych rękach?

Małość porastająca w pióra rodzi sępa.

Szanuj nieprzyjaciół - ich uczucia są niezawodne.

Owoce pośpiechu psują  się najszybciej.

Wścibstwo: natrętny sposób obwąchiwania bliźnich.

Poświęcenie i dobroć nie wystawiają  rachunków.

Uznanie chadza z białą laską - nawet gdy widzi.

Gdy pierś zbyt wąska na ordery, znać dają o sobie plecy.

Coraz częściej przytrafiają się bliźnim uśmiechy, które pękają  w szwach.

Na sentymentach bibliofilów żerują najczęściej białe kruki.

Powierzchowni ranią  głębiej.

W każdym słoneczniku jest coś z van Gogha.

Pieczeń rzymska dla wielu to jedyna szansa na konsumpcję antycznej kultury.

Na tyle znał już siebie, że mógł  nie dowierzać innym.

Nic po nim nie zostało; pochowano go ze wszystkimi honorami.

Żyć  po ludzku to nic innego, jak przyjaźnić się z tym co w nas najlepsze, nie oczekując wzajemności.

By mówić dobrze o innych, trzeba ich znać jak siebie; by mówić źle  - trzeba być gorszym.

Wierząc w innych podpisujesz się pod własnym człowieczeństwem.

Choćbyś nieba przychylił bliźniemu,  jeszcze ci powie "Podsadź!