Modlitwa polna
Świątku przydrożny
najfrasobliwszy z frasobliwych
odkryty przy zapomnianym polnym trakcie
spraw
bym nigdy nie przeszła mimo
i nie była pominięta
by dotknął mnie
palec Boży hojnie darzący
kroplami piołunu i soli.
.bym odeszła
z tęsknotą
Oczy naszej miłości
Nie umieją się pokochać
nasze ręce
I my bez tysiąca słów
nie umiemy się zrozumieć
Nasze milczenie
nic nam nie mówi
Nasze uśmiechy
nie nas dotyczą
Nasza miłość
patrzy na nas
z przerażeniem
W porze kwitnienia bzu
To nie pora na samotność
i herbatę
przy stole pustym jak pustynia
gdy w pękatym wazonie
gałąź bzu
jak oaza nadziei
W pachnących
krzyżykach
szukam czegoś
co nazywają szczęściem
W porze kwitnienia bzu
nie pora na samotność
Terapia pomiłosna
no i widzisz
znów życie okazało się
mądrzejsze ode mnie:
jest piękne i warte
i serce jakby mniej boli
cudowna terapia
palące
gorzkie jak każde prawdziwe lekarstwo
jedyne w swoim rodzaju
krople nasercowe
łzy
Zima ubiegłego roku
Co między nami
to tajemnica
misterium lasu na horyzoncie
taniec śniegu
w stojącym powietrzu
wracamy do ciepłego domu
zmęczeni milczący
najpiękniejszą rozmowę
prowadzą z sobą
nasze dłonie
Twój portret
Słońce
miedziak rzucony miedzy chmury
twój uśmiech
tak złoty jak słońce
Księżyc
talar w haremie gwiazd
twój wzrok
tak chłodny jak księżyc
Gdzie jesteś
Dokąd odeszły dni wspólne,
wspólne marzenia i plany?
Goszczą dziś w innych życiach,
dla mnie są zapomniane.
Dokąd odeszła ta bliskość,
coś, co nas kiedyś łączyło?
Mieszka dziś w innych już sercach
i tam nazywa się miłość.
Gdzie mieszkają anioły
i po nich martwe wspomnienia?
W życiu tyle jest cudów.
W życiu jest tyle cierpienia.
Jak zamknąć cierpieniom oczy,
jak zamknąć złym myślom usta?
Nie wrócisz nigdy, córeczko.
W mym sercu na zawsze pustka.
Dokąd odeszło to wszystko?
Czy mogę sobie wybaczyć?
Po zakamarkach pamięci
tułam się pełna rozpaczy.
|