Przy Zarządzie Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Opolu  
line decor
  
line decor
 
 
 
 

 
 
Krzysztof Konarski

 

Wierność

porzuciłem życie
by dla ciebie żyć
ze śmierci zakpiłem
byś był nieśmiertelny
zakłóciłem tętno serca
byś mym sercem żył
odrzuciłem radość całą
byś miał koniec smutny
a milczenie na mych wargach
służy twemu wygłosowi
z objęć miłość wypuściłem
by cię wierszu godnie przyjąć

 

Widziałem

widziałem
jak rzuciłaś psu ochłap
zwierzę wzięło smaczny kęs
i pobiegło w norę nocy
aż kość przebiła mu gardło
jego oczy ogon uszy zamieniły się
w wielki znak zapytania

 

Rymy naszej nocy

Jestem z tobą na odległość bicia serca
tajemnicy miłosierna siostra sjamska
spaja myśl, a jedna słów aorta
krąży we mnie wrzącą rtęcią słońca.
Jestem w tobie by zachować kontur twarzy,
by dorzecze mego snu twoim nurtem marzeń
popłynęło i aby jednocześnie poparzył
nas cudzych nocy spiskujący ciągle karzeł.
Nie wiedziałem, że szukałem twoich oczu,
twoich myśli, twoich lęków, twoich kroków,
nie wiedziałem, że w lustrze twego wzroku
błyszczącego jest źrenica świata blasku

 

(proza)
 

[...] "Najdroższy Sewerze, zrozumiałam, że oczekuję czegoś więcej niż to, na co wbrew
sobie się zgodziłam". Dziękuję za wszystkie pocałunki - Joanna".
   Poniósł klęskę i niczego się właściwie nie dowiedział. Teraz żałował, że nie potraktował tej znajomości jako tylko eksperymentu, ale było za późno.
   Nie był w stanie określić, jak długo siedział w fotelu. Nagle wstał, zamknął szafę i podszedł
do okna. Kierowcy przejeżdżającej ciężarówki kazał zmiażdżyć boki zaparkowanych przy krawężniku samochodów i zderzyć się z taksówką. Na ulicy zrobiło się piekło. Wyszedł
z domu i z szaleńczą rozkoszą wykoleił tramwaj, zaraz później autobus wjechał w tłum ludzi stojących na przystanku. Wycie syren radiowozów policyjnych i karetek pogotowia nie było w stanie zagłuszyć przerażenia,  i bólu spowodowanego odejściem dziewczyny, której poświęcił tyle snów i marzeń. Krew rozbryzgana na szynach, chodniku, ulicy, odłamkach szkła, pogiętych blachach i czyichś ubraniach była jego krwią. Cierpienie rozjechanych, połamanych, okaleczonych ludzi było jego cierpieniem, było niczym wobec jego cierpienia więc by dopełnić czary bólu i lęku, zafundował sobie jeszcze wybuch cysterny z benzyną.
Ogłuszający huk, tarzający się w płonących ubraniach ludzie, trzask szyb dominujący nad przerażającym ludzkim krzykiem, rumor samochodów  wpadających w szalejący słup ognia
nasycały jego żądzę zemsty.
    Do późna w nocy słychać było syreny ambulansów, łopot śmigieł helikopterów. Migały koguty pojazdów technicznych.
   Usiadł w fotelu, nałożył słuchawki, zamknął oczy i zasłuchał się w kojące dźwięki szumiącego oceanu pełnego śpiewu delfinów.
   Z namaszczeniem godnym najświętszej modlitwy zaczął powoli, rytmicznie wypowiadać słowa własnego, błagalnego psalmu: "Twoje oczy, usta, włosy, uszy, brwi, skóra, szyja, piersi, brzuch, uda, stopy, dłonie, łokcie, zapach, pot, puls, krew, oddech, glos, uśmiech, Twoje ...".
   Rano postanowił pojechać do innego miasta i tam pokazać złowrogą, niszczącą siłę swojego dyktatu. Już miał usunąć z drogi jadącą  przed nim ciężarówkę, gdy nagle [...]

                               Cień wędrowca  (fragment opowiadania Jego wzrok)