Przy Zarządzie Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Opolu  
line decor
  
line decor
 
 
 
 

 
 
Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz

 

Polowanie

jakaś histeryczka łowi sny z kawy
przegryza roztargnienie
wyciskając poranek jak cytrynę

wybiega w serce miasta
jakby to było serce mężczyzny
zbiera pożądliwe spojrzenia
do skórzanej torebki
w której szminka i relanium

rozgląda się
w zgiełku ulicznych pretensji
tramwaje po szynach
jak po literach Brajla
odczytują cel podróży
dzisiaj będzie Lady Makbet
sprowokuje ciszę nad kieliszkiem
postawi ultimatum noża

jeszcze sieci pończoch
rozwiesi przed kawiarnią
poprawi zapach wieczoru
zapali romantyczną rozmowę
jeszcze skłamie i pochłonie poranny sen
w hotelowym zamku

jakaś histeryczka chciała mieć króla

 

Wiejskie Julie

rumiane dziewczęta
w koszykach wieczoru
chowają pocałunki
przyniesione z lasu

przy rzeczce w zagajniku
widują się z chłopcami
którym obietnice
wypychają dżinsy

wiejskie dziewczyny pod spódnicami
noszą parciane dramaty
przed przyjściem do domu
kryją w miętowych spojrzeniach
zapach tytoniowych uścisków
o piętnie Julii
dowiadują się na wycieczce klasowej
kiedy ich koleżanki
wstukują miłość w komunały esemesów

w niedzielę szminkują grzeszki
i poruszają ustami na mszy
żeby nie dostać po głowie
za przerwanie modlitwy

 

Ulewa

kiedy ulewa chłoszcze łany
w niemiłosiernym udręczeniu
dziadek wychodzi w pole
rozciera modlitwę w mokrych dłoniach
i prosi o ustanie
położone ziarna krwawią chlebem
którego może zbraknąć
w rynnach kotłuje się
radość dzieciaków na kąpiel

po ustaniu
dziadek topi w gumofilcach ostatni grosz

oby żniwa nie upiły się całkowicie
i zdążyły wypędzić baby do snopkowania
gdy jaskółki wzbiją się w niebo

 

sprawozdanie z całowania w windzie

wniebowzięcie słów
zastygłych w pocałunku
odbywa się ukradkiem
pod okiem spłoszonej windy

przyciski sukienki
sygnalizują wysokość
z jakiej przyjdzie spadać
w rzeczywistość
kiedy ostatni haust pożądania
ukryje się pod językiem

jazda do nieba
kosztuje interesantów
zadyszkę unerwionych schodów

posmak drugiego piętra
zatrzymuje chwilę
na wysokości bioder
zapach trzeciego
rozprasza obawy
mgiełką feromonów
już tylko czwarte i piąte
dają nadzieję na gorzką kawę i opamiętanie

zaraz potem szóste i wysiadka

roztarta szminka do poprawy
podobnie jak nastrój petentów
czekających na windę

 

po angielsku

gubi sens
komplementów
które wstrzykiwał mi pod skórę
jak witaminy na jutro

urosło we mnie przekonanie
że dla niego skoczę z serca
bez zobowiązań
niby przypadkiem
przy kawie lub spojrzeniu

wszedł z butami
w moją nadzieję
teraz chce wyjść po angielsku